Turystyka jest jedną z najbardziej dynamicznych branż świata. Wraz z rozwojem technologii, uruchomieniem nowych połączeń lotniczych oraz dostępnością coraz większej ilości krajów, zmieniają się nasze preferencje, marzenia i gusta. Jak będą wyglądać nasze podróże w tym roku? Trendwatcherzy wskazują kilka tendencji w turystyce.
Nie chcemy już podróżować w tłumie i „tam, gdzie wszyscy”. Coraz częściej decydujemy się na mniej popularne i typowe kierunki. Podróżujemy w miejsca nieznane, takie, które do tej pory nie kojarzyły się z urlopem. Uzbekistan, Pakistan, Sokotra, Kolumbia, Wenezuela - tylko kilka spośród kierunków, które jeszcze do niedawna były niemal niedostępne, a dzisiaj ich popularność rośnie.
Dowodami na rosnącą potrzebę odkrywania nowych miejsc są działania biur podróży, które uruchamiają połączenia czarterowe do całkowicie niszowych miejsc. Nieco ponad rok temu do oferty weszła wyspa Margarita należąca do Wenezueli, Boa Vista w Republice Zielonego Przylądka, Salvador w Brazylii oraz Phu Quoc, który jest jedynym bezwizowym regionem (wyspą) Wietnamu. W tym roku, biura planują czartery do Kolumbii, na Filipiny i Goa.
Wielu turystów ma już za sobą wizyty w tak popularnych miejscach, jak Dominikana, Meksyk czy Zanzibar, dlatego organizatorzy turystyczni muszą się wysilić, aby zaspokoić rosnące apetyty podróżujących.
Powoli mijają czasy, gdy za szczyt rozrywki uważaliśmy hotelowe animacje w stylu aqua aerobiku lub siatkówki plażowej. Dzisiejsi turyści nie chcą brać udziału w przypadkowych zajęciach - marzy im się rozwijanie pasji, robienie czegoś twórczego albo warsztaty rozwojowe.
Coraz większą popularnością cieszą się hotele, które zamiast głośnych programów animacyjnych, mają w ofercie kursy i specjalne zajęcia - joga, medytacje, nauka gotowania, tworzenie rękodzieła z lokalnymi artystami, spotkania z osobami będącymi specjalistami w swojej dziedzinie - muzycy, malarze, artyści, myśliciele. W podobnym klimacie swoje programy wyjazdów budują mniejsze biura podróży - coraz więcej jest wyjazdów w stylu kobiecych kręgów, malowania intuicyjnego, warsztatów rozwojowych i ajurwedyjskich, a to wszystko w egzotycznej scenerii i ze zwiedzaniem na drugim planie.
Astroturystyka to jeden z najsilniej zarysowujących się trendów w tym roku (i nie, nie chodzi tu o podróże w kosmos, tylko o patrzenie w kosmos!). Nie ma się czemu dziwić - 2024 rok jest wyjątkowy pod względem wydarzeń astralnych. Naprawdę warto teraz patrzeć w niebo! Nie jest to jednak łatwe, skoro na ogół żyjemy w miastach i niewiele jest miejsc wolnych od tzw. zanieczyszczenia światłem.
Coraz trudniej znaleźć na świecie miejsce, gdzie naprawdę dobrze widać rozgwieżdżone niebo. Właśnie z tego powodu, coraz więcej miejsc na świecie reklamuje się możliwością obserwacji kosmosu. Jednym z kierunków, który stawia na astroturystykę jest Arabia Saudyjska. Budujące się na pustyni hotele (np.: w niesamowicie instagramowym Al Ula) specjalnie wygaszają światła po zmroku, aby goście mogli podglądać niebo. Ba! W niektórych obiektach, pokoje zostały wyposażone w teleskopy, aby zapewnić jeszcze więcej kosmicznych wrażeń.
Chłodne, pozbawione charakteru hotele przechodzą do lamusa. Nie chcemy wypoczywać w nieprzyjaznych miejscach. Coraz silniejszym trendem jest potrzeba czucia się, jak w domu. Małe, niewygodne pokoje hotelowe zastępowane są apartamentami, które nie zaspokajają już wyłącznie podstawowych potrzeb, ale są również wyposażone w wygodne kanapy, stoły, biurka do pracy (ubiegłorocznym trendem był Bleisure Travel, czyli business i leisure - praca i rozrywka), które przydają się, gdy gość musi odbyć spotkanie online lub odpowiedzieć na ważne maile.
Nie lubimy niewygody i szukamy przyjaznej przestrzeni, miejsce noclegu nie sprowadza się już wyłącznie do łóżka, łazienki i dachu nad głową. Z tego powodu buduje się coraz więcej obiektów oferujących noclegi w apartamentach i wygodnych suitach, zamiast standardowych „dwójek”.
Globalne ocieplenie coraz bardziej daje się we znaki. Południe Europy i północna Afryka, które są niezwykle popularnymi celami wyjazdów wakacyjnych, powoli stają się zbyt gorące, aby zapewnić odpowiednią jakość wypoczynku. Coraz więcej turystów „ucieka” przed upałami do krajów nadbałtyckich albo wybiera północną część Europy.
Wielu badaczy klimatu oraz trendów w turystyce, zastanawia się, czy Bałtyk ma szanse stać się „nowym Morzem Śródziemnym”. Marzący niegdyś o cieple Europejczycy, coraz częściej uciekają od nadmiernych upałów. To, co kiedyś uważano za abstrakcję i fanaberię, czyli letni wyjazd na Islandię, dzisiaj jest absolutnie czymś normalnym. Turyści zaczynają szukać wytchnienia od promieni słonecznych.
Koncerty największych gwiazd przyciągają fanów niemal z całego świata. Niegdyś wyjazd na show odbywający się poza granicami kraju uważano za szaleństwo, dzisiaj nie ma nic niezwykłego w tym, że za Beyonce, Taylor Swift, Madonną czy Miley Cyrus podróżują tłumy.
W postpandemicznym świecie doceniamy możliwość uczestniczenia w koncercie, a te, w których występują największe gwiazdy to nie tylko święto miłośników danego artysty, ale również uczta dla oczu i ogromne przeżycie. Turystyka koncertowa rozwija się z dwóch powodów - w najpopularniejszych lokalizacjach bilety znikają niemal natychmiast po wprowadzeniu do sprzedaży, więc fani „polują” na bilety w innych miastach lub krajach. Ubiegłoroczny koncert Beyonce w Warszawie przyciągnął tłum zagranicznych fanów, którzy nie załapali się na bilety na show w Berlinie, Paryżu i Madrycie. I tu przechodzimy do drugiego punktu - dostępności komunikacyjnej. Do Warszawy, Oslo, Barcelony, Sztokholm czy Londynu możemy dostać się codziennie, niemal o każdej porze dnia i nocy. Regularne linie lotnicze, lowcosty, pociągi i autobusy zapewniają możliwość dotarcia wszędzie tam, gdzie gra artysta.
Współczesne społeczeństwo cierpi na brak… ciszy. Żyjemy w ciągłym pędzie, hałasie i chaosie. Właśnie z tego powodu uwidacznia się nowy trend w turystyce - silent tourism. Hotele, apartamenty i resorty gwarantują ciszę. Nie dość, że pokoje są odpowiednio wyciszone, wyposażone są w dźwiękoszczelne okna, drzwi i dźwiękochłonne ściany. Za dnia oraz w nocy nie ma tam animacji i muzyki - wszystko po to, aby goście mogli cieszyć się niezmąconą niczym ciszą.
Z tego trendu wyrastają hotele, które dbają o sen swoich gości - w pokojach montowane jest specjalne oświetlenie, do wyboru jest menu poduszkowe, z którego można wybrać najlepiej dostosowaną do naszego ciała poduszkę, a na wyposażeniu znajdują się kołdry obciążeniowe.
Minęły już czasy, kiedy w pośpiechu goniliśmy po różnych miejscach, byle tylko odhaczyć kolejne punkty. Doceniamy czas, doświadczanie, próbowanie nowych smaków, przyglądanie się otoczeniu. Od kilku lat rośnie trend podróży w rytmie slow.
Turyści, zamiast zwiedzać absolutnie wszystko, co oferuje dane miasto lub region, wolą wybrać te miejsca, które realnie ich interesują. Chcemy poznać lokalną kuchnię, dlatego szukamy polecanych restauracji. Zamiast dziesięciu galerii sztuki, wolimy odwiedzić jedną, która rezonuje z naszymi pasjami. Kolejne muzeum wymieniamy na spacer lub wizytę w lokalnej winiarni.
Nawet biura podróży, które do tej pory stawiały na rozbudowane i często pospiesznie realizowane programy, zmieniają swoje wyjazdy tak, aby turyści mieli więcej czasu dla siebie.
Autor: Marta Knasiecka, Specjalistka od Wakacji