Republika Południowej Afryki słynie z niezwykłej różnorodności – zarówno jeśli chodzi o krajobrazy, jak i kulturę. Kraj ten przyciąga uwagę turystów malowniczymi wybrzeżami, imponującymi pasmami górskimi oraz bogactwem dzikiej przyrody, którą można podziwiać m.in. w parkach narodowych takich jak Kruger. RPA to również mekka dla miłośników winiarstwa – regiony takie jak Stellenbosch czy Franschhoek oferują wyjątkowe doświadczenia degustacyjne, łączące tradycję z nowoczesnymi metodami produkcji. Dodatkowo, fascynująca historia, złożona mieszanka kultur oraz dynamiczne miasta, w których tradycja przenika się z nowoczesnością, tworzą niepowtarzalny klimat tego kraju.
Zapraszamy do lektury fragmentu przewodnika subiektywnego "RPA. Bajka dla wybranych" Magdaleny Osiejewicz.
W RPA jest kilka szlaków winnych. Pojedyncze winnice można znaleźć w całym kraju, między innymi w Prowincji Przylądkowej Północnej czy KwaZulu-Natal, ale królową win jest Prowincja Przylądkowa Zachodnia, w której dodatkowo wyróżnia się region zwany Cape Winelands. Dwa szlaki winne wyznaczono w samym Kapsztadzie, a wiele innych popularnych tras znajduje się kilkadziesiąt minut jazdy poza jego granicami w okolicach miasteczek Stellenbosch, Franschhoek czy Paarl. Chętni mogą pojechać też dalej, do Robertson, Tulbagh, Wellington i Karru Małego (Klein Karoo).
Choć małe miasteczka w całej prowincji są bardzo urokliwe, większość turystów nie ma jednak na takie wycieczki czasu. A szkoda, bo duże miasta takie jak Durban, Kapsztad czy Johannesburg mają zupełnie inny klimat. Zawsze zachęcam, żeby wygospodarować sobie minimum jeden dzień z jednym noclegiem na poczucie klimatu małego miasteczka w RPA. W weekendy w takich miejscowościach odbywa się targ, zupełnie inny od targowisk np. w Kapsztadzie.
Miasteczko miasteczku jednak nierówne. W mojej prowincji są takie miejsca, gdzie młodzi chętnie wyprowadzają się w poszukiwaniu spokojniejszego życia, starsi spędzają emeryturę, a miastowi przyjeżdżają na wakacje czy weekendy. Mają tam dobrych fryzjerów, kosmetyczki i sklepy nieróżniące się od tych z wielkich miast niczym poza skalą. Nie ma tam problemów z zakupami online, dostępem do placówek medycznych czy dobrą opieką dla dzieci. Niektóre miejscowości mogą poszczycić się restauracjami fine dining i wyborem lokali dostosowanych do każdych preferencji i wykluczeń żywieniowych.
Turyści często decydują się postawić na pewniaki, czyli na odwiedzenie okolic Stellenbosch czy Franschhoek, najbliżej Kapsztadu. Przy wyborze między tymi dwoma miejscowościami sama zdecydowałabym się na Franschhoek.Stellenbosch to miasteczko w dużej mierze studenckie. Ma swój urok, ale potrafi też być bardzo głośne i tłoczne. Najlepiej zatrzymać się w jednej z pobliskich winnic, by doceniać uroki przyrody nie tylko w ciągu dnia. Przy pobycie tam warto odwiedzić studio Dylana Lewisa i ogród rzeźb, market Root44 czy uniwersyteckie ogrody botaniczne. Z Kapsztadu do Stellenbosch można pojechać na zorganizowane cało- i półdniowe wycieczki, mogą więc tam się wybrać także osoby bez własnego środka transportu. Głównym celem takich wycieczek są zazwyczaj winnice, oferujące degustacje lub dobieranie wina do dań, przekąsek czy słodyczy. Wine pairing to bardzo mocny trend i łatwo znaleźć degustację wina łączoną z próbowaniem czekolady, lokalnych specjałów takich jak suszone mięso biltong, słuchaniem zmyślnie dobranych piosenek, smakowaniem serów, gofrów, nugatu czy… oliwy. Kreatywności w tej kwestii nie ma końca, wystarczy jedynie trochę poszperać w internecie.
Podczas degustacji lub wine pairing sommelier opisuje walory smakowe każdego wina, tłumacząc, jakie można znaleźć w nim nuty, jak jest wyrabiane i z czym należałoby je podawać. Potem zazwyczaj odchodzi, dając gościom czas, by rozkoszowali się trunkiem. To prawdziwa gratka dla miłośników wina – znaleźć się w miejscu, gdzie tak wiele jest doskonałych win i znawców branży. Dla osób mniej zainteresowanych tą tematyką, a bardziej samym spożywaniem, takie informacje mogą być po prostu nudne.
Degustacje wina kiedyś były darmowe, ale ze względu na popularność tej rozrywki wśród rzesz studentów z pobliskiego uniwersytetu w Stellenbosch i tych z Kapsztadu wprowadzono niewielkie opłaty. Niektóre miejsca odliczają je przy zakupie konkretnej liczby butelek wina. Warto wiedzieć, że czasem wina dostępne w winnicach nie są sprzedawane poza nimi i nie znajdzie się ich na półkach sklepów, a już na pewno nie za granicą. Będzie to więc świetny prezent dla smakoszy, choć oczywiście trzeba pilnować limitów przewozu alkoholu.
Mniej więcej pośrodku między Stellenbosch a Franschhoek znajduje się słynna winnica Babylonstoren. Jest to jedno z najstarszych miejsc w stylu przylądkowym holenderskim, z pięknymi ogrodami warzywnymi i sadami. Po samej winnicy można chodzić godzinami i napawać się jej urokiem. To miejsce oferuje też zakwaterowanie, jest restauracja i spa, więc przy odpowiednio zasobnym portfelu można się tam zatrzymać na dłużej.
Samo Franschhoek to absolutnie przepiękne miejsce. Jego nazwa oznacza z niderlandzkiego „francuski zakątek” i nawiązuje do francuskich Hugenotów, którzy uciekli do RPA, by chronić się tu przed prześladowaniami. Wiele nazwisk w RPA pochodzi właśnie od tej grupy. Du Plessis, Du Toit czy Le Roux wymawiane są z angielskim akcentem, co początkowo jako osobę mówiącą po francusku bardzo mnie dziwiło. Grupa ta została w większości wchłonięta przez afrykanerską społeczność o podobnych przekonaniach religijnych.
Franschhoek jest miasteczkiem usytuowanym pośród malowniczych skalistych gór. Wiele budynków wzniesiono w stylu przylądkowym holenderskim, więc zachwycają zestawieniem bielonych ścian i strzech.
Pobliski rezerwat przyrody Mount Rochelle to wspaniałe miejsce na wędrówki dla osób o różnym poziomie sprawności fizycznej, a przejazd samochodem przez Franschhoek Pass zapewnia niesamowite widoki. Do zwiedzenia jest memoriał Hugenotów wraz z muzeum oraz Muzeum Perfum i Muzeum Samochodów. Główną atrakcją dla wielu osób są winnice, których jest tam wiele. Można przemieszczać się między nimi specjalnym środkiem lokomocji: tramwajem winnym.
Najważniejszą atrakcją tego regionu jest wino, ale nawet będąc abstynentem, warto się tam wybrać dla pięknych widoków i pysznego jedzenia. Coraz więcej winnic oferuje też już wina bezalkoholowe, starając się wstrzelić w rosnący, choć dalej niszowy, trend abstynencji z wyboru.
Więcej przeczytacie w książce "RPA. Bajka dla wybranych" Magdaleny Osiejewicz.