Stargazing na świecie

2024-10-17

Kiedy widzimy rozciągającą się nad naszymi głowami kłębiastą Drogę Mleczną, przelatujący po niebie meteor albo rakietę pokonującą siłę ciążenia, by opuścić Ziemię, wywołuje to w nas uczucie zachwytu i podziwu. Świadomość tego, że za ochronną warstewką ziemskiej atmosfery rozciąga się bezmiar kosmosu, zapiera dech i skłania do pokory. Ogromu wszechświata właś­ciwie nie sposób ogarnąć rozumem. Dzięki postępowi technicznemu wiemy coraz więcej o księżycach, planetach i słońcach, ale trudno nam sobie wyobrazić mnogość nieznanych obiektów w naszym Układzie Słonecznym, galaktyce i wszechświecie.

stargazing

Dzika przyroda nigdy nie przestaje nas urzekać; pielgrzymujemy pod Mount Everest, do Niagary, nad Amazonkę i w niezliczone inne inspirujące miejsca, które „trzeba zobaczyć”. Na tej liście często jednak pomija się nocne niebo. Tymczasem potrafi ono olśniewać swą wspaniałością nawet bardziej niż cuda na powierzchni Ziemi. Od milionów lat nad naszymi głowami świecą gwiazdy i krążą planety. Do niedawna oglądanie tego spektaklu było dla ludzi czymś naturalnym. Ale choć często jeździmy na wycieczki, by poznawać nowe miasta i kosztować nowych potraw, rzadko robimy to pod kątem zjawisk astronomicznych i doświadczania kosmosu. Być może w dzieciństwie przyglądaliśmy się gwiazdom i uczyliśmy się w szkole elementów astronomii, ale w późniejszym okresie nie podróżujemy, by ją zgłębiać na własną rękę. Nie obserwując zjawisk astronomicznych w certyfikowanych parkach ciemnego nieba, nie oglądając rojów meteorów czy zaćmień, pozbawiamy się magicznych doznań. Jeszcze niecałe sto lat temu oglądanie nocnego nieba niezanieczyszczonego światłem było naturalną możliwością dla każdego. Dziś dla mieszkańców miast i przedmieść na całym świecie stało się czymś niedostępnym. Te widoki wciąż jednak pozostają w zasięgu ręki, o ile tylko zechcemy ich poszukać.

Co sprawia, że ludzkość interesuje się nocnym niebem?


Korzenie astronomii najpewniej tkwią głęboko w czasach prehistorycznych, gdy pierwsi przedstawiciele Homo sapiens zdali sobie sprawę, że ruchy Słońca, Księżyca i gwiazd nie są przypadkowe. Próby zrozumienia dostrzeżonych wzorców zaowocowały powstaniem wierzeń religijnych, które pomogły nadać sens zjawiskom naturalnym. Owe wierzenia do dziś pozostają ściśle związane z astronomią, znajdując odzwierciedlenie choćby w astrologii (przekonaniu, że ruch oraz wzajemne położenie gwiazd i planet mają bezpośredni wpływ na nasze codzienne życie).

W bardziej nowoczesnym ujęciu można też powiedzieć, że choć nie zawsze wiedzieliśmy z naukową pewnością, iż poza Ziemią istnieje „coś więcej”, ludzki pęd do eksploracji i kolonizacji wciąż popycha nas ku gwiazdom. Bardzo możliwe, że w XXI wieku wieloletnie wysiłki i inwestycje zaprowadzą nas przynajmniej na inne planety Układu Słonecznego. Choć całe stulecia spędziliśmy na uczeniu się o kosmosie, czas jego odkrywania dopiero się rozpoczął.

Nocne niebo najłatwiej podziwiać, obserwując gwiazdy, konstelacje i planety widoczne gołym okiem lub przez lunetę. Astronomia liczy sobie niemal 5000 lat, narodziła się bowiem w epoce brązu. Mimo bardzo nielicznych pozostałości z tego okresu, dzięki archeologom badającym owe prapoczątki wiemy, że od zarania dziejów ludzie zwracali uwagę na nocny nieboskłon i próbowali zapisywać dostrzegane tam regularności. Niemal każda większa cywilizacja prowadziła obserwacje astronomiczne. O zgromadzonej przez dawne kultury wiedzy w tym zakresie świadczą zwłaszcza zabytki w takich miejscach jak Jukatan, Uxmal i Chichén Itzá, kanion Chaco, piramidy w Egipcie czy Stonehenge.

Do dziś astronomia korzysta z odkryć poczynionych tysiące lat temu przez Sumerów, Babilończyków i Hindusów. Dzięki wielowiekowej pracy badaczy egipskich, chińskich, arabskich i europejskich stała się samodzielną dyscypliną naukową. W średniowieczu, gdy aktywnie uprawiano ją w Azji, uczeni z kręgu kultury islamskiej bardzo się przyczynili do rozwoju astronomii, tłumacząc ze starożytnej greki na łacinę podstawowe teksty z tej dziedziny autorstwa takich myślicieli jak Arystoteles, Euklides czy Ptolemeusz. Tylko dzięki temu przetrwał do czasów nowożytnych dorobek astronomii europejskiej, któremu groziło zapomnienie. Ważnymi osiągnięciami arabskich uczonych były także jedne z najdokładniejszych kalendarzy w historii ludzkości, modele predykcyjne oraz precyzyjne opisy obserwacji zjawisk astronomicznych.

W okresie renesansu Mikołaj Kopernik zapoczątkował rewolucję naukową, która w XV i XVI wieku zasadniczo zmieniła rozumienie astronomii. Choć koncepcja heliocentrycznego wszechświata zaproponowana została już przed wieloma wiekami przez greckiego astronoma Ptolemeusza, to jednak twierdzenie Kopernika, że to Ziemia krąży wokół Słońca, stało się jedną z najbardziej kontrowersyjnych idei w historii ludzkości. Fizycy i astronomowie, na czele z Galileuszem, Keplerem i Newtonem, pomogli nam następnie lepiej zrozumieć ten nowy model wszechświata.

Po początkowym oporze ze strony Kościoła katolickiego teoria kopernikańska została zaakceptowana, a w kręgach uczonych na całym świecie stopniowo zapanował konsensus co do fundamentów astronomii i astrofizyki. Rewolucja ta zakończyła się ustaleniem szeregu praw naukowych, które pomogły nam zrozumieć nocne niebo i nasze na nim miejsce. Od XVII do XX wieku liczba odkryć dokonywanych przez astronomów obserwacyjnych rosła wykładniczo, a coraz to nowe obiekty i zjawiska potwierdzały słuszność tych nowych praw. W naszym Układzie Słonecznym odkrywano nowe planety, księżyce, asteroidy i komety. Później katalog ten poszerzył się o znacznie bardziej odległe galaktyki, mgławice, egzoplanety i czarne dziury. Tempo odkryć przyśpieszyły również nowe metody obserwacyjne i wynalazki techniczne. Konstruowane od 1608 roku proste lunety przeobraziły się w potężne teleskopy. Choć wierzenia religijne nadal trudno było pogodzić z ustaleniami nauki dotyczącymi Układu Słonecznego i wszechświata, spory te zasadniczo zeszły na dalszy plan wobec stałego wzbogacania się naszej wiedzy na temat planet i księżyców, asteroid i komet, mgławic, supernowych i galaktyk.

W XX wieku nastąpił gwałtowny rozwój technik obserwacji nieba, a równocześnie, dzięki przełomowym pracom Einsteina dotyczącym ogólnej i szczególnej teorii względności, zyskaliśmy teoretyczną podbudowę do zrozumienia tego, co dostrzegamy na niebie. Światło odległych gwiazd i planet, by dotrzeć do Ziemi, musi pokonać przestrzeń kosmiczną. Dlatego wyjaśnienie jego natury i sposobu poruszania się miało dla astronomii fundamentalne znaczenie. Czerpiąc z ogromnego dziedzictwa cywilizacji i odkryć astronomicznych, naukowcy mogą dziś stawiać pytania o początki wszechświata i próbować na nie odpowiadać w oparciu o dane obserwacyjne i modele teoretyczne. W XXI wieku coraz lepiej rozumiemy budowę i mechanikę kosmosu, choć wciąż pozostaje mnóstwo zagadnień, co do których możemy tylko snuć domysły. Kiedy nocą spoglądamy na nieboskłon, widzimy, jak umierają stare gwiazdy, zamieniając się w supernowe, jak w mgławicach (niekiedy nazywanych też „żłobkami”) rodzą się nowe słońca, a czasem nawet i to, jak niewidoczne dla nas czarne dziury oddziałują na otaczającą je przestrzeń.

Czy ciemne niebo potrzebuje ochrrony?

Nawet za wyścigiem kosmicznym supermocarstw w XX wieku stała po części nasza tęsknota za tym, by sięgnąć gwiazd. Takie przełomowe wydarzenia jak lot pierwszego człowieka w kosmos czy lądowanie na Księżycu były ważne dlatego, że stanowiły pierwsze kroki ludzkości poza rodzimą planetę, którą od tysiącleci nazywamy domem. Kolejnym etapem tej ekspansji było wystrzeliwanie sztucznych satelitów, orbiterów, teleskopów kosmicznych i łazików, by lepiej zrozumieć, jak działa wszechświat.

W drugiej połowie wieku XX i na początku XXI nabrał też znaczenia ruch na rzecz ochrony ciemnego nieba. Organizacje o zasięgu globalnym, takie jak Międzynarodowe Stowarzyszenie Ciemnego Nieba (IDA), organy krajowe w rodzaju Kanadyjskiego Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego, a także lokalne instytucje i ugrupowania kładą coraz większy nacisk na zachowanie ciemnego nieba tam, gdzie jest ono nadal widoczne, oraz – w niektórych przypadkach – na redukcję zanieczyszczenia świetlnego poprzez odpowiednie planowanie infrastruktury i wymianę oświetlenia. W niektórych miejscach na świecie prowadzi się intensywne działania dla ochrony ciemnego nieba. Wielu ludziom tylko się wydaje, że widzieli nocą rozgwieżdżony firmament; kto nigdy nie miał okazji zobaczyć go gdzieś, gdzie naprawdę jest ciemno, tego czeka nie lada niespodzianka.

Niebo nad nami jest częścią naszego dziedzictwa, zarówno przyrodniczego, jak i kulturowego. Astronomia i obserwacje gwiazd stanowią ważny element historii ludzkości, przypominają nam o dawnych mitach i uzmysławiają ogrom wszechświata, którego tajemnice ledwo co zaczęliśmy zgłębiać. Obserwując bezkresną Drogę Mleczną, spalające się w ziemskiej atmosferze pozostałości przelatujących komet lub migoczącą zorzę polarną, lepiej rozumiemy kosmos i nasze w nim miejsce.  

Stargazing na świecie


W niezwykłej publikacji Lonely Planet "Przewodnik po niebie. Stargazing na świecie" Valerie Stimac, ekspertki astroturystyki i podróżniczki, znajdziemy najlepsze miejsca do obserwacji nocnego nieba, a także polecenia, w jakim terminie i w jakim miejscu na świecie najlepiej obserwować zjawiska, takie jak zorze polarne czy roje meteorów. Dzięki tej książce  możemy doświadczyć tego wszystkiego i ujrzeć przynajmniej niektóre z kosmicznych cudów. Poświęcając czas na podziwianie nieba, czy to podczas zagranicznych wyjazdów, czy na własnym podwórku, poszerzamy swoją wiedzę o Ziemi i wszechświecie jako całości.



Fragment pochodzi z książki "Przewodnik po niebie" Valerie Stimack (edycja polska Wydawnictwo Pascal, 2024). Publikacja dostępna jest w księgarniach stacjonarnych i internetowych oraz w naszym sklepie - Zamów tutaj 

Na naszej stronie wykorzystujemy pliki cookies. Klikając „Przechodzę dalej” wyrażasz zgodę na stosowanie wszystkich typów plików cookies, w tym cookies statystycznych i reklamowych. Klikając „Odmawiam” wyrażasz zgodę na stosowanie wyłącznie plików cookies niezbędnych do prawidłowego działania strony. Więcej informacji o plikach cookies znajdziesz w Polityce prywatności.
Przechodzę dalej